piątek, 10 maja 2019

Maleńkość.

   Są dni, takie jak teraz, kiedy marudzenie przetykane jest płaczem wniebogłosy. Tygodnie usłane zębami. I myślę, kiedy to się skończy..? Czy nadejdzie dzień, gdy będę miała dwie godziny wolnego..? I to nie przed północą..? Kiedy nie będę miała ochoty skoczyć przez balkon..? Kiedy będę w stanie coś uszyć..? Czy choćby w spokoju pomyśleć..?
  A potem wpadam na coś... Swoje stare zdjęcia. Czyjś wpis na blogu. I uświadamiam sobie... Nie chcę żeby Ona dorastała, chcę by TERAZ trwało już zawsze. Moje odpadające ręce, obciążone słodkim ciężarem, zapach oliwki na malutkiej główce, jej ciągła chęć bliskości, rozglądanie się za Mamą, gdy jest w obcych rękach. Już teraz mi tego brakuje, gdy pomyślę o przyszłości. I paradoksalnie dzięki temu teraźniejszość staje się milsza, miększa, wartościowsza i do wytrzymania. I nagle nie odliczam do 19... I nagle cieszę się każdym oddechem i dotykiem malutkich paluszków.
                         

   Na koniec te rzewne wynurzenia okraszam garstką zdjęć. Uszytki z bobaskowego świata.
   Więcej tego typu wytworów znajdziecie na instagramie:  a.littlemagic
Tam raczej wrzucam coś częściej. Tu kluczem jest słowo raczej.😉
  















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz