czwartek, 25 kwietnia 2019

Shopping na macierzyńskim.





   Większość kobiet na macierzyńskim cieszy się, gdy wyskoczy na dwugodzinne zakupy do galerii (mam info z pierwszej ręki, nie raz w takiej galerii pracowałam ;), z dzieckiem, albo lepiej bez. I wyjdzie z kilkoma siatkami nowych fatałaszków upolowanych na promkach.
 Ja należę do tych karkołomnych istot które wolą sobie uszyć, niż spędzać godziny w przymierzalniach. Zresztą galerii handlowych zwyczajnie nie lubię (czemu? patrz wyżej). Co innego ciuchlandy. :D  Ale najwięcej ekscytacji i satysfakcji dostarcza mi rzecz uszyta samodzielnie. :) Ekscytacji szczególnie wtedy, gdy tkaniny zamawiam przez internet, tak jak w tym przypadku. Oczekiwanie. Wyobrażenia. Kontra rzeczywistość. Czy przyjdą takie jak na zdjęciach? Może odcień będzie jeszcze piękniejszy? Każdy z nas chyba zna też tę przeciwną wersję, pt."a miało być tak pięknie"... I ten zawód gdy zamiast trawiastej zieleni przychodzi odblaskowo zielony odcień i już wiesz że sukienki dla ciebie to z tego nie będzie. ;P
   Ale nie tym razem.
   Te zakupy na szczęście były bardzo pozytywne, odcienie są piękne, wszystko jest takie jak trzeba, a nawet lepsze. :) Nic tylko siadać i szyć. Ale że z dzieciem przy cycu nie poszyję, za to mogę popisać więc piszę i dołączam zachęcające foto. Zachęcające przede wszystkim mnie, że nie warto spać, gdy takie cuda czekają na krojenie.
   Prezentuję też wspaniały wykrój z The Costiumer, z którego zakupem nosiłam się chyba ze trzy miesiące. A więc mam. Wycięłam i zacieram ręce co to będzie.  Zobaczymy. :)

Tkaniny: metryicentymetry
Dodatki: uczeremchy






 


   Jak Czeremcha pięknie pakuje wszystkie dodatki! Z jaką starannością! 💜
Wszystko osobno oklejone, uporządkowane, nawinięte na kartoniki.
To moje pierwsze zakupy u niej, ale na pewno nie ostatnie.












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz